Jesteś tutaj: Strona główna / Dla zdrowia /
Jak skutecznie rzucić palenie

Jak skutecznie rzucić palenie?

Kasia, lat 31. Paliłam aż 9 lat! Nie palę od 4 lat.

Historia, którą napisałam dla każdego, kto choć raz chciał pozbyć się ze swojego życia papierosów. Próbować zawsze warto!

 

Oto zapiski z kartki jaką przygotowałam sobie przed tym karkołomnym wyczynem:

Minusy palenia:

  • nieświeży oddech,
  • ciągły smród ubrań,
  • zadyszka na rowerze czy podczas biegania,
  • druga godzina spędzona w kinie jest dla mnie torturą…
  • pocałunki są… mało smaczne,
  • wkurza mnie moje niepohamowane palenie na lotniskach czy w strefach wolnocłowych (mimo wyraźnych zakazów),
  • kasa! Średnio miesięcznie wydaję na papierosy 200-400 zł. Do alkoholu idą mi nawet 2 paczki.
  • Przez te 9 lat „puściłam z dymem” samochód za około 20 tysięcy złotych! A mogłam nim jeździć!

Plusy palenia:

  • na fajce poznaję wszystkie newsy z pracy,
  • papierosy integrują mnie zawsze z nowymi ludźmi,
  • smakują mi do piwka,
  • uwielbiam porannego papieroska z kawką,
  • idealnie komponują się z knajpką, pubem czy koncertem.

 

Twarde postanowienie:

Jeśli rzucę palenie to zaoszczędzę przez rok tyle pieniędzy, że kupię sobie laptopa! Niestety już od 9 lat regularnie „przepalam” jeden komputer ROCZNIE w nikotynie!

 

Okoliczności

Decydując się na rzucenie palenia wyjechałam na wakacje. Sama! Domki kempingowe nad jeziorem. Dzicz i głusza po sezonie. Wrzesień. Zero turystów. Tylko ja i mój nałóg. Najbliższy sklep z papierosami około 5 kilometrów. Ufff… Z dala od palących i imprezujących znajomych. Uznałam, że tak będzie łatwiej. Dotąd nie rzucałam nigdy palenia. Obserwowałam jednak nie raz zmagania moich bliskich w trudnym rozstawaniu się z nałogiem. Bałam się tego.

 

Metoda

Nie mam silnej woli i z natury jestem hedonistką. Nie lubię się katować ani umartwiać. Z własnej woli nie rzucę. To wiem na pewno! Potrzebuję pomocnika. Choćby i chemicznego. Zdecydowałam się na plastry. Kiedyś spróbowałam jednej gumy do żucia, ale mi nie smakowała. Musiałam po niej zapalić, żeby zabić jej obrzydliwy smak w ustach! Plastry nie były tanie. Obliczyłam jednak, że koszt jednego opakowania (7 plastrów) starczającego na 1 tydzień (7 dni) to tyle, ile wydaję przeciętnie przez 7 dni na mój nałóg (nie licząc imprez czy wyjść do knajpy, bo wtedy palę o wiele więcej). Kuracja miała trwać 10 tygodni. Dłuuugo! Na wakacje pojechałam na 2 tygodnie.

 

Dzień pierwszy

Pierwszego dnia po przyjeździe miałam rozpocząć pożegnanie z nałogiem. Poszłam nad jezioro i paliłam cały dzień gapiąc się na fale. Wieczorem obejrzałam dobrze pierwsze opakowanie plastrów, które miałam wkrótce zacząć używać. Jak nakazują reklamy w telewizji przeczytałam ulotkę od producenta. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym nie palić. Przecież wszyscy mnie znają jako „TĘ Z FAJKĄ”. Na wszelki wypadek otwieram sobie piwko. Do fajki smakuje idealnie. Drugie zresztą komponuje się z papieroskiem jeszcze lepiej...

 

Dzień drugi

Dzisiaj postanowiłam pożegnać się z nałogiem. Paliłam podwójnie cały dzień wspominając te wszystkie fajne chwile z papieroskiem... Wieczorem znów skusiłam się na piwko. Od 19.00 do 24.00 wypaliłam całą paczkę! Było mi niedobrze, ale wiedziałam, że nie może mi na jutro pozostać żaden papieros. Jutro znów zaczęłabym dzień od niego i kubka pysznej kawki. Jak zawsze... od 9 lat!

 

Dzień trzeci, a właściwie pierwszy

Wstałam rano i nerwowo przylepiłam plaster na ramieniu. Ręce mi się trzęsły z przejęcia. Zrobiłam kawkę i wyszłam przed domek. Słońce świeci, las pachnie, kawa… obrzydliwa. Brakuje mi czegoś w ręce. Przecież zawsze była kawa i papierosy - jak u Jima Jarmuscha zresztą. Po długim namyśle decyduję się zabrać kawę na stołówkę. Będzie jak znalazł do śniadania - mruczę do siebie nerwowo. Chyba nigdy nie piłam kawy do śniadania. Kofeina zawsze była pierwsza, razem ze swoją siostrą Nikotyną. Jak w greckiej tragedii... Dobrze właściwie, że wypaliłam wczoraj ostatniego papierosa, bo droga na stołówkę jakoś mi się dłuży.

Po śniadaniu już był lepiej, chociaż nadal czuje w ustach dużo powietrza. Jakbym chciała je wydmuchać. Może w ustnik? Najważniejsze, że nadal nie palę. Już 4 godziny! Idę na spacer wzdłuż jeziora. Czuję nawet powietrze, gdzie przed chwilą ktoś przechodził z papierosem. Słodki smak. Taki mocny. Z perspektywy palacza dym ładnie pachnie. Ech... Dobrze, że do najbliższego kiosku z fajkami tak daleko. Oczywiście rozważam w myślach tę koncepcję. 5 kilometrów to nie 10, dam rade dojść. Plaster twardo klei się do ramienia. Może to siła sugestii, a może rzeczywiście działa. Trudno mi ocenić wciąż myśląc o papierosach...

Wieczorem kładę się spać. Godzina jest 20.00. Jak przedszkolak. Czytam do snu książkę. Na tych wakacjach chyba wszystkie książki przeczytam. Przecież nie mogę palić, więc co będzie do roboty? Przed snem odlepiam plaster i wrzucam do kosza. Jestem z siebie dumna. Mój pierwszy dzień zakończył się sukcesem!

 

Kot - Palacz

Mój kot - Palacz

Dzień drugi.

Właściwie taki sam jak pierwszy. Tylko plaster w innym miejscu nalepiłam. Wedle zaleceń. Na drugim ramieniu. Skóra po kwadransie robi się czerwona. Nazywają to w instrukcji rumieniem i zalecają odlepienie. O nie, nie, nie... Nie po to kupiłam plastry i zaplanowałam wszystko, żeby teraz zrezygnować przez jedną czerwoną plamę! Twardo maszeruję z plastrem na śniadanie. No i z kawką jak zawsze... od wczoraj.

Od południa zaczynam być nerwowa. Chętnie bym zapaliła, tylko nie ma co. Czytam książkę albo spaceruję. Na niczym nie mogę się skupić. Jakoś kiepsko się czuję. Wreszcie się złamałam i pomaszerowałam do najbliższej miejscowości po paczkę ulubionych lajtów. A co? Wcale nie musze przecież rzucić na tych wakacjach! Może w przyszłym roku? Po dotarciu na miejsce widzę na rynku sklep z pamiątkami. Super-extra-tandetny. Wchodzą, a tam pośród różnych bzdurnych durnostójek jest też ON. Drewniany ogromny półmetrowy kot. Wystrugany jakimś dłutem, brązowy. Do kotów zawsze miałam słabość. Własnego sierściucha na ten czas zostawiłam u rodziców. Pytam o cenę drewnianego cacka. Tyle co 10 paczek papierosów. Też mi kwota! Kupuję go. Humor mi się strasznie poprawił. Potem siadam na ławce w ryneczku. Wpadam na głupi pomysł. Obok mnie sadzam kota. Nazywam go Palacz (jak ten facet z Archiwum X). Obiecuję kotu, że nie zapalę więcej. Inaczej będę musiała jego też spalić. Bo to on pilnuje mojego niepalenia! Żal by było spalić takiego wielkiego drewnianego kota. Jak to niewiele czasami człowiekowi do szczęścia potrzeba...

Rozpadało się. To niebo płacze po moim nałogu – śmieję się. Wracam dziarsko w deszczu do ośrodka całe 5 kilometrów. Nie mam parasolki, mam za to Palacza pod pachą. Ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę. Nawet coś tam sobie pod nosem śpiewam. Taki kot musi przynieść mi szczęście. Śpiewam więc „Oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj nie potrzeba...” i prawie zapominam o paleniu. Ale tylko prawie...

W nocy śnią mi się koszmary.

 

Dzień trzeci

Nalepiam plaster. Idę na śniadanie. Pada i czuję się kiepsko. Nogi mnie bolą od tego wczorajszego „niedoszłego” łażenia po fajki. W sumie przecież zrobiłam ponad 10 kilometrów! Rzucanie nałogu jest ciężkie. Dzisiaj tak pada, że na pewno nie mam ochoty znów iść do miasta po papierosy. Jakoś się przemęczę, w końcu to już trzeci dzień. Nigdy tyle nie paliłam. Nawet jak miałam anginę albo byłam w szpitalu! Skończyłam pierwszą książkę. Dobrze, że przygotowałam sobie spory zapas. W nocy znów mam koszmary. Budzę się zlana potem i spoglądam na kota. Dam radę. Dam radę – powtarzam w myślach. A może na głos?

 

Czwarty dzień

Budzi mnie kaszel. Uporczywy i ciągły. Mam wrażenie, że odczepiło mi się coś w płucach i lepko oblepia przełyk. Wiem, że to nikotyna. Czuję ją na języku.

Nowość: Dzisiaj mam wrażenie, że czuję zapach igieł sosnowych przed domkiem. Czuję las. I w ogóle mój nos wyłapuje jeszcze milion innych nowych zapachów. Obiad na stołówce też jakby smakuje lepiej. Marchewka jest słodka, a groszek rozgotowany. Ziemniaki niedosolone. Czuję smaki i zapachy. Pewnie tylko w minimalnym stopniu, ale i tak było warto. Biegnę po południu do nadjeziornej ciastkarni. Czy karpatka nadal ma smak jak w dzieciństwie? Krem rozpływał się w ustach. Może trochę za dużo było w tej karpatce wanilii, ale ucieszyłam się, że ją w ogóle czuję. Przez lata te dwa zmysły smaku i węchu absolutnie mi się stępiły.

Papierosy zabijają wszystkie subtelności i smakują tylko sobą. Są tak egoistyczne, jak każdy nałóg. Nie tak łatwo się z niego wyzwolić. Wiem, że to może banalne, ale bardzo ucieszyłam się z tego nowego wynalazku jaki odkryłam. Nos i język – dwaj przyjaciele. Chętnie bym chciała, żeby zagościli w moim życiu na dłużej.

 

Piąty dzień

Czuję, że już mi lepiej. Plastry lepię na udach. Na ramionach za bardzo szczypią. Powoli nerwowość ustępuje satysfakcji. Wiem, to właściwie żaden sukces. Dla mnie jednak to ogromny. No i jestem z tym sama. Nikt mi nie pomaga. Czuję dumę. Dzisiaj znów idę na karpatkę. Wiem wprawdzie, że przy rzucaniu palenia strasznie się tyje, ale... Widziałam jak kończyła z fajkami moja szefowa. Zrobiła się z niej „herszt-baba”. Wciąż coś jadła. Teraz znów pali, ale wagi nie zrzuciła. 120 kg szaleństwa w oczach z cieniutkim papieroskiem przy ustach. Wygląda z tym cieniaskiem przekomicznie i absolutnie niekobieco, choć chyba o to jej chodzi. Ostatni kęs karpatki smakował mi jakby mniej... Muszę uważać.

Na szczęście nie mam problemu z rękoma. Po prostu czytam. Nie cierpię ani słoneczniku ani pestek z dyni. Strasznie tym można naśmiecić i ciągle ma się ich kawałki na zębach. Głupio to wygląda przy szerokim uśmiechu. Pestką dyniowym mówimy zdecydowane nie. Wolę jednak karpatkę - dochodzę do wniosku przed snem, kiedy wrzuciłam już do śmieci piąty w moim życiu plaster wspomagający rzucanie palenia.

 

Szósty dzień

Tuż po śniadaniu maszeruję 5 kilometrów do miasta po... kolejną paczkę plastrów. Po tylu dniach przecież już nie wymięknę!

Po południu decyduję się na pierwsze piwo. Zawsze z alkoholem łączył się przecież fajki. Nie chciałam więc ryzykować osłabienia i tak już marnej „silnej” woli. Piję jakieś obrzydliwe piwko dla kobiet. Wybrałam smakowe, żeby mnie nie kusiło wypić kolejnego. To taka nagroda i kara zarazem. Smakuje podle, ale jest alkoholem...

Coś czuję, że i alkohol na razie pójdzie w odstawkę. Na pewno moja noga nie przestąpi pubu czy baru przez dłuższy czas. Taka ilość stężonego dymu w jednym miejscu mogłaby mnie zabić. A nie oszukujmy się, w Polsce nie ma prawdziwych lokali dla niepalących. No może jest ich z dziesięć. Z czego żaden w mojej miejscowości nie ma filii.

 

Reszta wakacji

Urlop przebiegał mi spokojnie. Nauczyłam się wytrzymywać z neurotycznymi skłonnościami. Dużo spacerów i książek. Zero pokusy fajkowej. Szerokim łukiem omijałam knajpki i dyskoteki. Wciąż w ustach czułam jakiś smołowaty smak. Taki metaliczny, niesmaczny. Całe dwa tygodnie przekaszlałam. Wypluwam cały ten syf z ostatnich 9 lat – pocieszam się.


Bilans wakacji:

  • zużyte 2 paczki plastrów,
  • zakup jednego drewnianego kota,
  • wypicie 5 podłych piw,
  • jedzenie 1 pysznej karpatki dziennie,
  • przeczytanie 4 zaległych książek,
  • strach przed wyprawą do baru,
  • świeży oddech,
  • nowe smaki i zapachy (w tym ulubiona marchewka na gęsto).

Po powrocie z wakacji, czyli po 2 tygodniach przykleiłam niższy stopień plastra. Mniejsze stężenie, mniej nikotyny. Wiem, że to brawura. Wydaje mi się, że jestem silniejsza. W końcu 2 tygodnie abstynencji robią swoje. Nie każdy chyba tak ma. Rzucać trzeba zgodnie z własnym sumieniem.

 

Zakończenie:

Rzucanie palenia wcale nie jest fajne. Ani przyjemne! W przeciwieństwie do samego palenia. Rozumiem, że nie każdy ma możliwość wyjazdu samemu nad jezioro i rozkoszowaniem się w samotności lekturą. Dobrze jest jednak, dla własnego zdrowia, postępować zgodnie z sumieniem. Jeśli czujesz, że masz dość, to spróbuj nie palić. Jeśli nie, to pal, aż wyplujesz płuca. Na zdrowie. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.

 

Sukces?

Laptopa kupiłam już po pół roku od rzucenia fajek. Chyba jednak oszukiwałam się z tym ile wydaję na papierosy. To na nim mogłam napisać ten pamiętnik!

 

Porażka?

Straciłam kilku fajnych znajomych. Trochę urwał mi się z nimi kontakt, kiedy już tak chętnie nie spotykam się z nimi po knajpach. Liczyłam się z tym. Ale może oni wcale nie byli tacy fajni? Smutne, że niestety naszą znajomość zakończyły fajki, a raczej ich brak w moim życiu. Warto o tym pamiętać decydując się na rzucanie.

 

Bilans

Po 4 latach od tamtych wydarzeń nadal nie palę. Nie dotknęłam papierosa. Uważam jednak, że nie mam silnej woli. Nałogowiec zawsze pozostanie uzależniony. Nie wierzę, że jak zapale jednego tylko, to po drugiego nie sięgnę. Całe życie będę abstynentem. Inaczej będę musiała spalić Palacza, mojego drewnianego kota.

Znajomi śmieją się, że jestem klasycznym przykładem neofitki: nienawidzę palaczy. Najlepiej gdyby zniknęli z planety razem ze swoim śmierdzącym nałogiem. To przez nich rzadziej chodzę do pubu czy knajpki. Nie chcę śmierdzieć razem z nimi. Duszą mnie ich papierosy. Bo to teraz ICH nałóg, a nie MÓJ.

Pachnę, czuję, smakuję. Nie przytyłam. Z alkoholu wybieram dobre wino. Można wypić w domu z ukochanym facetem, zamiast wędzić się w pubie z fajkami. Czekam na ustawę zakazująca palenia w restauracjach i knajpach. Odkąd rzuciłam palenie czuję się dyskryminowana w tym kraju. Trudno znaleźć miejsce byłemu palaczowi w nocnym klubie. Dlatego wolę domówki. Na moich imprezach jest zakaz palenia. Czuję się zdrowo. A tak naprawdę chyba o to mi chodziło. A tobie? Komuś jeszcze się udało? Dajcie znać. Chętnie przeczytam.

Przeczytaj również:

Chcesz otrzymywać informacje o nowych artykułach w serwisie Poradynazdrowie.pl? Zapisz sie do newslettera!

| Regulamin

Forum - komentarze i opinie:

<
Autor: zizi , Data wysłania: 2009-11-17

Ech, tylko pozazdrościć. Mnie się nie udało rzucić, ale chyba znów spróbuję. W tekście jest kilka patentów godnych przetestowania. Chyba dotąd mi się skutecznie nie udało, bo po prostu nie wyemigrowałem na Księżyc, żeby tam nie mieć co palić. Ale jeziorko, wypoczynek... To może być argument dla mojej żonki, by mnie puściła samego żebym chociaż spróbował. Muszę jej podesłać ten tekst. A autorce - WIELKIE DZIĘKI! :-) I SZACUNEK

Autor: dfm , Data wysłania: 2010-02-19

"rzuciłem palenie", tylko po co? teraz palę w kiblu i okłamuję całą rodzinę, a mogłem sobie siedzieć przed telewizorem...

Autor: Kick-Boxer , Data wysłania: 2010-03-02

brawo !
podziwiam autorkę tego tekstu ..
ale w Bilansie się mylisz ;)
,,nie mam silnej woli''
wręcz przeciwnie jak byś nie miała silnej woli to byś nie napisała tak ciekawej refleksji o swoim nałogu tylko siedziała z papierosem w ręce ...
wg. mnie mało kto ma taka silna wole jak ty ..
i dobrze że są jeszcze tacy ludzie co starają się zmotywować innych do rzucenia
tego pierońskiego nałogu ;)
jeszcze raz pozdrawiam i Gratuluje Sukcesu

Autor: makaweli , Data wysłania: 2010-03-02

Gratulacje, naprawde podziwiam, sam jeszcze nie podejmowałem się rzucenia nałogu, jestem sceptycznie nastawiony, nie wierze w siębie, ale napewno spróbuje. podziwiam i gratuluje sukcesu

Autor: ismena , Data wysłania: 2010-03-03

Gratuluję!!! Dziewczyno, ależ z ciebie szczęściara! Dziękuję, że mogłam przeczytać tak mądry tekst. Może i ja się zawezmę, bo już płucami pluję:))
Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję....!!!!

Autor: nicram , Data wysłania: 2010-03-04

Ja też próbowałem kilka razy. Raz nie paliłem 9 miesięcy ale jedna impreza to zepsuła. Palę od 8 lat ok 3/4 paczki dziennie. Ostatnio próbowałem rzucić z gumami (popularne ale nie podam nazwy) ale po każdej gumie mi się tak chciało palić, że wypalałem dwa. Ale po przeczytaniu tego tekstu chyba się jeszcze raz zmobilizuję.

Autor: Ula , Data wysłania: 2010-03-06

Witam. Ja palilam przez 24 lata. Ostatniego papierosa mialam w ustach 15.10.2009r. Wiem ze to jeszcze nic, ale jestem dumna z siebie ze mam papierosy w domu i mimo wszystko NIE PALE.

Autor: timoti84 , Data wysłania: 2010-03-08

Witam! Zacząłem palić w wieku 17 lat!! Wcześnie... możliwe! Paliłem 8 lat... po czym postanowiłem rzucić!!!! Nie pale rok czasu!! Najlepsze jest w tym to, że pracuje z ludźmi, którzy palą, znajomych mam także z tym nałogiem!!! Często chodzę z nimi do klubów, pije z nimi piwka, palą przy mnie i mnie to nie rusza!!! Jestem w związku z dziewczyną, która pali i cały czas jestem wolny od nałogu!!! Wcale nie trzeba separować się od znajomych z nałogiem!! Chciałem rzucić i udało mi się... bez żadnych gum do ssania, plastrów!!! Trzeba po prostu chcieć i wierzyć, że się rzuci PALENIE;-). Udanego wyjścia z nałogu!!!

Autor: gabi22 , Data wysłania: 2010-03-14

"Chciałem rzucić i udało mi się... bez żadnych gum do ssania, plastrów!!! Trzeba po prostu chcieć i wierzyć, że się rzuci PALENIE;-). Udanego wyjścia z nałogu!!!"


Brawo! Brat mojego chlopaka tez tak rzucał... palil czerwone mocne po 2 paczki dziennie, nie pali juz 2 lata. A zaczal jako mały gowniarz z podstawowki...
Udalo mu sie bez plastrow i gum - sama silna wola!

Niestety, kazdy z nas jest inny, i to ze jeden rzuci bez "chemicznej pomocy" tak 2 czy trzeci musi skorzystac z medycznej pomocy...


Kasiu, gratulacje :)

Z tym kotem - palaczem - to jest super swietny pomysl... zal bylo by go spalic, i wydaje mi sie ze on tez Cie pilnowal - bo takie w sumie bylo jego zadanie :)

Jestem ciekawa czy kiedys sie przelamiesz pomimo smrodu w knajpach i pubach i wypijesz obok palacego piwo, moze dwa... i czy sie nie zlamiesz?
taki sam test dla siebie...

Autor: marcin123 , Data wysłania: 2010-03-21

Kurcze tekst jest super;)
dwa razy chcialem żucic palenie ale sie nieudało niestety;( ale musze zucic za duzo kasy na to idzie a pozatym zapach ubran poraszka;( pale 7lat i nie mam odwagi powiedzieć dość.

Autor: aneskaz , Data wysłania: 2010-03-27

Hey, fajnie że łatwo taki Ci poszło z tym nałogiem, aż chyba coś za szybko.... ja nie palę już około 2 miesięcy a wciąż źle się czuję, nie mam apetytu, stale boli mnie głowa, faktem jest to że papierosy już mi śmierdzą.

Autor: gosia1984 , Data wysłania: 2010-04-04

hej zajebiscie ze ci sie udalo ja probowalam nie palilam 2 dni ale sie strasznie denerwowlam ja na drugi dzien mialam straszny kaszel z slina nie wytrzymalam i znowu pale chcem jeszcze raz sprobowac a plajsty gzie mozna kupic gratulacje dla ciebie

Autor: roman , Data wysłania: 2010-04-10

super kasiu , jestem twoim fanem , paliłem czterdzieści lat , a od jakiegoś czasu 60 papierosów dziennie .już od trzech miesięcy nie pale .troche przytyłem , ale spoko idzie lato , basen ,rower itp.na początku wciągałem do płuc nicorette , ale o dziwo już po dwóch tygodniach odstawiłem i nie mam potrzeby , wręcz przeciwnie duszę się jak próbuje się sztachnąć.nie ukrywam czasami się męczę ,jeśli zaczne to umre z papierosem w ustach.uwieżcie mi to siedzi w głowie , a płuca można sobie podporządkować . pozdrawiam redakcje i wszystkich wytrwałych .

Autor: Piotrek , Data wysłania: 2010-04-18

witam ja mam 43 lata nie pale juz 6 lat i jestem z siebie dumny

Autor: madziak32 , Data wysłania: 2010-04-26

Dziś mój piaty dzień bez papierocha :D wiem , że to nie dużo , ale jak dla mnie to prawdziwy wyczyn :DDDD Paliłam 2 paki dziennie od 16 lat , a mam dopiero 33 ( masakra ) ale teraz już wiem , że koniec z tym świństwem . Świetny pamietnik , a zakup Palacza uważam za rewelacyjny pomysł :)

Autor: robert , Data wysłania: 2010-05-09

Zaczalem palic, jak mialem 7 (!)lat.Spalilismy z kumplem moze z 10 paapierosow marki "Sport" ( smierdzace ohydne fajki bez filtra) i to bylo na tyle, bo nas nakryl sasiad -11 lat przerwy w nalogu. Ale jak skonczylo sie te 18-tke i "mozna " bylo wszystko, to zaczalem palic znowu. Palilem 15 lat- wszystko, co sie dalo: Klubowe, Caro, pozniej Marlboro, skrety.Probowalem bezskutecznie rzucac 4 razy.Najdluzej dalem rade 3 miesiace.Dopiero jak sie pojawil syn i zauwazylem, ze to nie fair zatruwac dziecko, postanowilem , ze tym razem skoncze.
I udalo sie, ale nie pytajcie, jak cierpialem.
Od tej pory nie siegnalem po zadnego papierosa, bo wiem, ze wrocilbym do nalogu. Uzaleznienie od nikotyny jest straszne.

Autor: madziak32 , Data wysłania: 2010-05-14

To znowu ja :) nawet nie wiem czy ktoś tu zagląda , nie palę już 23 dni ;D

Autor: kasia_2178 , Data wysłania: 2010-05-23

ohh zazdrościć...
ja mam 13 lat i pale od 4 lat nie mam pojęcia jak z tym skączyć??
początkowo gdy próbowałam rzucić wytrzymywałam 3-4 dni a teraz nie ma mowy choć o jednym dniu..
palenie uświadomiło mi że wcale nie jestem dzieckiem matka jeż sie pokapowała że pale ale tylko raz i zaczeła mnie opieprzać
musze z tym skończyć raz na zawsze bo i nauczyciele w szkole wiedzą jeszcze troche i będe miała poważne kłopoty ;(

Autor: mirko-33 , Data wysłania: 2010-06-08

Witam przeciwników palenia ja rzuciłem palenie 9 lat temu, a było tak miałem kaszel i po papierosach mnie dusiło,lecz po chwili jak nie kasłałem to sobie zapaliłem. Ale przyszedł moment iż tak mnie dusiło ale musialem zapalić jak zacząłem się zaciągać to nawet flegma dusiła. W końcu powiedziałem sobie albo ja albo nikotyna,choć papierosy sie skończyły do kiosku miałem 10 kroków ale jak pomyślałem o duszweniu pap. to powoedziałem dość odwróciłem sie od kiosku a jak koledzy palili to uciekałem od nich. po tyg. miałem możliwość wypić kieliszka i przy tym zakurzyć sobie to siadłem na swych rękach aby nie brać papierosa choć mnie korciło nie wziołęm do ust powiedziałem ze złością aby mi dali spokój i przy silnej woli już nie palę choć żona pali niedużo ale na nią warczę i otwieram okna na rozciez aby dym wychodził na zewnatrz. Teraz nawet przy kieliszku mnie nie ciagnie,kiedyś spróbowałem ale jak mnie zaczęło dusić tak zaraz zgasiłem. Tak że kochani jeśli macie silną wolę rzućcie od razu nie na raty to nic nie da, tylko od razu i nie ma powrotu pozdrawiam Mirek z Zakopanego

Autor: jamaica , Data wysłania: 2010-06-23

Witam!
Na swoim przykładzie mogę szczerze powiedzieć, że w tekście jest kilka prawd. Po pierwsze ludzie to straszne liczykrupy i nic na nich tak nie działa jak pokazanie im kosztów, straconych pieniędzy. Po drugie najgorsze są pierwsze dwa tygodnie potem jest coraz lżej. Po trzecie - palacza zawsze będzie ciągnęło do papierosa - tylko jednego zapalę.....a potem "kolejnego" tylko jednego itd.
Palę jakieś 7 lat. Udało mi się rzucić na 5 miesięcy. Chciałam iść do szkoły podyplomowej - zaocznej. Nie potrzebowałam plastrów, miałam zawsze zapas gum do żucia, słonecznika, cukierków miętowych czy paluszków. Z dniem 1 października zapaliłam wtedy ostatniego papierosa, a potem zapaliłam tylko jednego - potem "kolejnego". Było trochę problemów ale nie usprawiedliwiam się. Moja waga poszła do góry - do dziś dnia mimo palenia nie zrzuciłam nabytych kilogramów. Dla wielu osób 5 miesięcy to NIC. Dla mnie każdy dzień był sukcesem i zaoszczędzeniem 8 zł. Palacz wie o co chodzi. Dziś żałuję... Gratuję sukcesu

Autor: Uwar , Data wysłania: 2010-07-03

Prawdopodobnie ten wpis zostanie skrytykowany. W tym co napisała Kasia jest dużo prawdy. Bardzo trafne są opisy zespołu odstawienia papierosów. Celowo napisałem papierosów, a nie nikotyny, ponieważ dla kogoś kto pali zwłaszcza długo papieros jest czymś więcej jak tylko używką. Palenie to doskonały sposób do nawiązywania znajomości, czy wręcz element własnej kultury. Sądzę, że nie wszyscy palacze tak mają często można spotkać osoby, które palą, mimo iż mają zajęte ręce, bo np. malują ścianę. Takiej postawy nie rozumiem i jest mi ona obca. Nie mniej jednak nie krytykuje jej, bo uważam, że nie można krytykować czegoś tylko dlatego, że się tego nie rozumie. Papierosy są formą relaksu, oderwania od zmartwień, otwarcia umysłu.
Wbrew pozorom, rzucanie palenia nie jest takie trudne. Kasia zastosowała dwa, moim zdaniem, najważniejsze klucze do rzucenia palenia. Pierwsze, to zmiana otoczenia (wakacje, urlop, zmiana pracy, itp. = zmiana), a drugie to symbol w niepalenia (np. drewniany kot, ostatnia paczka papierosów, której postanawia się nigdy nie otworzyć). Jest jednak coś ważniejszego. Trzeba podjąć decyzję, że naprawdę chce się rzucić palenie. Decyzja te nie powinna być oparta, na panującej modzie na niepalenie czy społecznej nagonce na palaczy (niestety w znacznej mierze tworzonej przez neofitów, ociekających hipokryzją).
Co do palenia w lokalach to moje zdanie jest takie, że zakaz palenia jest kompletnie bez sensu. Lokale mogą być dla palących i niepalących, nie ma tutaj żadnego konfliktu. To głównie od ludzi zależy to czego oczekują, a wolny rynek dostosuje się do potrzeb. Ponadto każdy ma prawo wyboru i na tym polega wolność.
Palacze często sami tworzą złą opinię o swojej grupie społecznej, rzucając niedopałki gdzie popadnie, dmuchając dymem innym pod nosem, paląc przy dzieciach, czy łamiąc zakazy palenia (wyznaczenie miejsca dla palaczy, zwykle rozwiązuje problem).
Dlaczego ludzie mają problem z paleniem? Czy zastanawiał się, kiedyś, ktoś z was nad tym? Dlaczego niemal każdy, pije alkohol, a tylko nieliczni są alkoholikami? A wobec tego, dlaczego, tylko nieliczni palący nie są nałogowymi palaczami. Odpowiedź na to jest dość prosta - brak kultury palenia. Wizerunek palacza, który sięga po papierosa raz na jakiś czas, nie istnieje. Są tacy ludzie i zwykle dbają o to, aby akt ten nie był uciążliwy dla innych. To jest jedyny, w mojej ocenie, sposób rozwiązania problemu palenia papierosów. Metoda kija i bata nigdzie i nigdy się nie sprawdziła (patrz skutki prohibicji).
Życzę wszystkim, podejmowania decyzji, których nie będą żałowali.

Autor: Andrzej1975 , Data wysłania: 2010-07-13

Witam
Zacząłem palić w wieku ok. 21 lat w dwa lata od rozpoczęcia pracy zawodowej. Zatrudniła się paląca koleżanka, później kolejny kolega palacz. Któregoś dnia powiedział "masz spróbuj" i tak się zaczęło. Lubiłem palić, poranna kawka z papierosem, rozmowy przy fajeczce, ciężko popracować a w przerwie zajarać i sie zrelaksować, to emocje, które kazdy palacz zna i wiemy, że nie sama nikotyna nas uzależnia. Pomijam minus ekonomiczny, u mnie zawsze byłu kłopoty z krtanią, cholerne infekcje, podczas których też sie paliło i jeszce bardziej sie wszystko zaogniało. Wtedy przychodziła myśl o rzuceniu. Czasem też strach przed rakiem. Pierwszy raz rzuciłem po jednej imprezie firmowej tzw. "bez żon". Popijawa była ostra. ledwo wróciłem do domu. Namieszałem alkoholu, napaliłem się "jak bąk". Rano wstałem na piekeilnym kacu. Minął dzionek bez jedzenia i palenia bo okropnie mdliło. Ten stan złego samopoczucia spowodował, że po ok. 10 latach rzuciłem. Dokładnych dat nie przytoczę, bo nigdy nie planowałem napisac opowiadania o rzuceniu palenia. Zadnych plastrów, gum, poprostu bodzieć psychiczny, powiedziałbym "zmeczenie materiału". Niestety po ok. 2-3 latach na skutek róznych niekorzystnych spraw, obciążeń psychicznych zaczęły nachodzić myśli- "ech... kupię fajki i zapalę ", w pracy daj zapalic bo nie wytrzymam, tylko jednego... No i po tygodniu kupowałem papierosy normalnie- paczka dziennie. Chowanie się przed żoną itd. Znowu zaczęły się problemy z drogami oddechowymi. Nie będe się juz rozpisywał. Na początku roku Allegro na pierwszej stronie zaczęło zachęcać do E-papierosa. Jestem Allegrowiczem więc nie mogłem nie zauważyć. W lutym tego roku, skierowałem się na "tymczasowe forum epapierosa" czy cos podobnego. Ktos tam napisał, że to forum jest jak grupa terapeutyczna. Po kilku dniach wieczornego poczytywania zamówiłem e-fajka. Jak przyjechał do mnie do firmy i go wyciagałem z paczki to mi sie łapy trzęsły. Mam koleżankę w pracy, bardzo fajna dziewczyna, zawsze przeszkadzało jej palenie, Wiecie tez bym wolał nie chuchać fajnej dziewczynie, to tez i to miało niebagatelny wpływ na całość. Zacząłem palić e-papierosa. Pierwsze wrażenie:
ciężej się zaciągnać, tak jak się żartuje o superlightach, że żylaków szyi sie dostanie, tu podobnie. Brak dymu przy nie zaciąganiu się, większa masa, jakos tak dziwnie było, ale po kilku dniach zacząłem go opanowywać i powoli sie przyzwyczajać. Przedewszystkim wziąłem do serca słowa "grupy terapeutycznej", że należy e-papierosa potraktowac jak bysmy zmieniali marke fajki, to bardzo mi pomogło. Paliłem e-fajka ok. tygodnia i.....? I mi sie "spierdolił" Przepraszam za słowo ale kląłem jak dziki. Miałem proBlem, papierosa nie mogłem zainicjować, nie chciałem tez wracać do analogów, nie miałem zapasowego, zanim zamówię minie duuuużo jak dla palacza czasu. I wtedy powiedziałem sobie, że zasmarkany papieros nie będzie rządził moim życiem. Kochani od 8 marca nie palę. Piję sobie teraz piwko i powiem, że fajnie by się zajarało i powiem więcej, jak będę starym ramolem, którego walic będzie zdrowie, ciułanie czy fajna koleżanka w pracy to se będe jarał, ale teraz nie palę i zachęcam innych. Kupiłem sobie samochód na raty, trzylatka za 35 tys. 5% pierwszej wpłaty reszta na raty po 577zł miesięcznie. Faktycznie płacę 277zł raty bo do tej pory przepalałem trzy stówy.
Pozdrawiam
Andrzej

Autor: szybki , Data wysłania: 2010-07-14

Witam serdecznie. paliłem ponad 3 lata, może to nie jest długo ale ważne jest to co ja czułem... uzależnienie było już silne i bez papierosa nie mogłem wytrzymać, zawsze musiałem go mieć. Miałem dużo prób rzucenia na metoda "silnej woli" nie paliłem 3 tyg., 2 miesiące... ale ciągle wracałem. teraz nie pale już ok 1.5 roku i na początku pozbywania się nałogu cieszyłem się życiem i nie ciągneło mnie do tego by zapalić...taki stan świadomości wzbudziła we mnie książka Allana Carra "Łatwy sposób na rzucenie palenia", która pokazuje dlaczego człowiek pali. Najważniejsza sprawa to chęć pozbycia się nałogu, odpowiedzieć sobie na pytanie "Dlaczego pale?", sięgnąć po książkę i podczas czytania palić więcej niż dotychczas... jeśli, któraś sprawa nie będzie należycie wykonana poważnie to nie ma co sięgać po książkę. Jeśli Ktoś potrzebuje konsekwentnie wykorzystać książkę to proszę pisać na maila maciekszybki@wp.pl Pozdrawiam serdecznie. powodzenia

Autor: Victoria , Data wysłania: 2010-07-27

Witam,
Palę już 13lat, a mam dopiero 26;/ nie ma się czym chwalić;/ ostatnio postanowiłam sobie,że rzucam palenie... Niestety wytrzymałam tylko do 14-stej:( tak mnie nosiło, że nie mogłam sobie miejsca w pracy znaleźć, i najchętniej kopnęła bym kogoś zdrowo:( udało mi się rzucić kiedyś na 9 miesięcy, ale co z tego jak zaczęłam znowu popalać. Najpierw jeden a później... sami wiecie... Dla niektórych rzucenie palenia jest prostą sprawą,dla niektórych to szkoła przetrwania... Właściwie od jakiegoś czasu zaczęłam się poważnie zastanawiać "jak rzucić palenie" mam nadzieję, że w końcu mi się to uda:) Pozdrawiam wszystkich którym się to udało i tym którzy jeszcze walczą bądź będą walczyć. Trzymam kciuki za Was i za Siebie:)

Autor: agaaa , Data wysłania: 2010-08-01

no dziewczyno gratuluje....mam dopiero 19 lat i pale nałogowo od 3.... próbowałam rzucić i jedynie skonczyło sie na zbędnych kilogramach i ciągłym myśleniu o fajce... na niczym nie mogłam sie skupić... nie jestem w stanie rzucić z własnej woli bez zadnych wspomagaczy ale...po tym artykule kupie jakieś srodki chemiczne:):) dlaczego miałabym nie spróbować?? może tez mi sie uda?? odezwe sie jak przyniesą pozytywny rezultat:):) szacunek

Autor: Bella , Data wysłania: 2010-08-04

Witam! Pale od 6 lat.. udało mi się rzucić palenie w zeszłym roku, ale tylko na 2 miesiące.. nie potrafię sobie radzić z nałogiem i dlatego się mu poddaje... przez ten straszny czas wmawiałam sobie, ze nie będzie mną rządził jakiś nałóg, ale niestety to nie poskutkowało.. zapaliłam jednego potem drugiego i tak pale znowu :( Może ktoś zna jakiś skuteczny sposób na rzucenie tego śmierdzącego nałogu?

Autor: marucha , Data wysłania: 2010-09-02

Staż ~8lat. Liczyłem, że po roku, no dwóch - będzie lekko. Bywa ciężko. Ostatnio (2 lata 9 msc) jest bardzo ciężko. Brak obciążeń psychicznych, hajs nie jest problemem, zdrowie ok.. Nie brakuje mi pieprzonej nikotyny, tylko gestów, przerw, pogaduch albo zamyśleń, dymu, kółek i kilku innych..

Oprócz wszystkich opisanych i zmierzonych rzeczy, zastanawiam się nad jedną: jak wiele dobrego daje mi to nie palenie, a jak wiele złego budząca się czasem tęsknota i myśl, że ja to już nie taki ja (jak kiedyś) i czy wtedy nie czuło się bardziej, że się żyje. Huh. Na to google już nie odpowie.

Kasia? Inni z dłuższym stażem - jak to jest potem? hlp

Autor: grazyna , Data wysłania: 2010-09-06

Palilam od 18 roku zycia. Rzucilam palenie jak mialam lat52 . Teraz mam 58 i juz 6 lat nie pale. Pamietam jak palilam 50 sztuk dziennie. Pamietam smrod papierosow.pewnego dnia powiedzialam dosc. Nie bylo latwo.Mysle ze aby rzucic palenie trzeba dojrzec do tej decyzji trzeba, chciec .palenie jest takim samym nalogiem jak alkoholizm, narkomania itp. zycze wszystkim wytrwalosci.Pozdrawiam cieplutko. Grazyna

Autor: Nikita , Data wysłania: 2010-09-09

Ja rzucałam palenie dwa razy, przy 1-szym razie wróciłam po 7-m-cy, bo tyłam i tyłam i cały czas przez te 7 m-cy nie było dnia zebym nie myslała o papierosie, ale ten 1-szy raz rzuciłam, bo mąż chciał i przez 5 lat mi truł o rzucenie i co z tego przyszło nic tylko kilogramów się nabawiłam a do palenia i tak wróciłam....2-gi raz był inny to ja postanowiłam, że chce skończyć z nałogiem i udało się, tylko, że tym razem przygotowałąm się do tej walki(a czasami bylo naprawdę bojowo), zanim spaliłam ostatniego papierosa przez 2 tyg nastawiał się psychicznie do tego i jak poczułam, ze jestem gotowa więcej nie zapaliłam, a mineło już 1,5 roku. Nie używałam żadnych wspomagaczy typu; gumy, plastry itp, gdyż nie wierze w żadne tego typu pomoce(a wiem, że dla niektórych naprawdę pomogły), i przedewszystkim bardzo się pilnowałam z jedzeniem tzn jem bardzo duzo sałaty, owoców i bardzo dietetyczne rzeczy, ale to wcale nieoznacza, że nie ciagnie mnie do papierosów, ciagnie i to jak najbardziej, ale im dłużej staram się byc silna tym słabszy staje sie naug..........

Autor: Janusz , Data wysłania: 2010-09-29

Od 12 09 2010, tak to pare dni prubóje żucić. Może mi sie uda. Paliłem ponad 24 lata. Jak możecie to trzymajcie kciuki. Bo ja już nie chce palic, a potrafilem spalic 2 -2,5 paczki dziennie.

Autor: Marin , Data wysłania: 2010-10-04

Paliłem 12 lat. Bardzo chciałem rzucić, ale każdy palacz wie że to jest niesłychanie trudne. Pomogły mi e-papierosy z wkładami High. w listopadzie będzie rok jak nie miałem papierosa w ustach. I o dziwo wcale mnie nie ciągnie po papierosa.

Autor: john 67 , Data wysłania: 2010-10-22

Palenie rzucałem... 4 razy na dwa trzy lata obecnie też nie palę - jakieś 9 miesięcy. Najtrudniej było pierwszy raz. Nie było co zrobić z rękami, gestami, przyzwyczajeniem - normalnie szok. Gdy to opanowałem palę i rzucam kiedy chce i na ile chce - czego wszystkim życze john67.

Autor: Piottr , Data wysłania: 2010-10-25

Mimo, iż artykuł ten ma już ciut ciut czasu za sobą, podziwiam Twój zapał w walce z nałogiem, jak również zrzucanie wszystkiego na drewnianego kota.
Sam należę do ludzi, którzy niejednokrotnie próbowali zerwać z nałogiem.
Jednak w swoim przypadku nie potrzebowałem plastrów, ciszy i odosobnienia.
Wystarczyła chęć i świadomość.
Rzuciłem by czuć tak jak Ty zapach kwiatów drzew...
Przyznam, iż również szukałem winowajcy takiego jak Twoj kot...
i znalazłem.
Była nim moja ukochana dziewczyna.

Autor: czacza , Data wysłania: 2010-12-07

Przeczytałam z uwagą ten artykuł.Faktycznie trzeba mieć dużo silnej woli,żeby odstawić papierosy,zwłaszcza gdy paliłam ponad 25 lat blisko dwie paczki dziennie.Dwukrotnie rzucałam palenie.Ostatnio miałam półroczną przerwę; niestety z własnej głupoty wróciłam do nałogu.Szkoda mi zdrowia,oraz kasy dlatego postanowiłam definitywnie skończyć z nałogiem! Dziś mija osiemnaście dni,gdy nie palę.Staram się nie myśleć o dymku.Niestety nie jest to łatwe.Jestem rozdrażniona,czasami boli mnie głowa i na dodatek momentami ciągnie do papierosa.Mam nadzieję,że wytrwam.

Autor: aaanka , Data wysłania: 2010-12-17

Witam,
A ja nie pale drugi dzień ;) kolejna pruba...zastanawiam się nad sobą czy to warto się tak katować w myślach ,wiecznie fajki,wstyd,upokorzenie przed samą sobą itp...jaka konstrukcja człowieka jest pomylona...odczuwam dziką satysfakcję z tego ,że nie pale, nie mam chęci sięgnieci po papierosa,ale w myślach krąży,mam tylko metaliczny posmak w ustach i to mi najbardziej przeszkadza...każdemu kto rzuca to świństwo życzeę wytrwania,powodzenia i osobistego sukcesu, bo to cieszy najbardziej ,duma przed samym sobą!!!
I sobie też życzę;)

Autor: Hill83 , Data wysłania: 2010-12-18

DA SIĘ RZUCIĆ!! Zawsze powtarzalem ze Ja kocham papieroski, uwielbiam ich smak ze wiele rzeczy moge zrobic ale ze nigdy nie rozstane sie z papierosem.Mam 27 lat palilem 7, min paczke dziennie. 25 lipca niedziela ogromny kac po sobotniej imprezie, glowe chcialo mi rozsadzic. Wypalilem 5 fajek zrobilo mi sie nie dobrze (jak zawsze na kacu zreszta) i pomyslalem sobie rzucam to w pizdu :) Tego dnia wzialem ostatniego Marlboro Lighta i pomyslalem sobie Ty bedziesz ostatni. Wypalilem go chodz bylo mi juz bardzo nie dobrze. Mijaja 3 godziny i zaczyna sie dramat, awantur w ten dzien o totalne bzdury zrobilem ze trzy :) Wsiadlem wieczorem w auto i pojechalem do Centrum Handlowego do apteki po inhalatory z nikotyną. Starczyly mi na 2 tygodnie chodz napisane bylo ze na tydzien. Jest 18 grudnia i nie pale!! Nie ukrywam ciezko bylo nawet bardzo. Przez pierwsze 2 miesiace bylem podobno nie do zniesienia, bylem jak chodzaca bomba wkurzalem sie o wszystko i na wszystko. Codziennie jade do pracy okolo godziny i jak tu nie zapalic w aucie???? Muzyczka w radio, hot dog ze stacji a pozniej papierosek mmm miodzio... To bylo dla mnie najgorsze!!! Jade i caly czas mysle o papierosie!! Nie ukrywam ze bez inhalatorow nie bylo by mowy o rzuceniu naprawde bardzo mi pomogly!!

Autor: przemcio , Data wysłania: 2010-12-19

ja paliłem w gimnazjum niby koledzy z klasy mnie namówili do tego jeszcze miałem fajny kiosk gdzie facet mi zawsze sprzedawał na szczęście udało mi się rzucić paliłem 10 dziennie

Autor: dumas , Data wysłania: 2010-12-25

ja już prawie 5 lat nie palę,a rzuciłem z dnia na dzień bez większego planowania.
owszem miałem wcześniej dwie próby ,jedna nawet długa bo rok ,ale w końcu sie udało jestem tego pewny bo mam w domu palacza żonkę ale mi to nie przeszkadza.Pierwszy tydzień to jedna masakra bez palenia ale juz potem jakby ręką odjął -pozdrawiam i życze wytrwałości.

Autor: SMALLUTKA , Data wysłania: 2011-01-11

witam wszystkich:)
Nie wiem czy moja opowiesc bedzie tu pasowala, ale sprobuje...
Nie palilam dlugo-co prawda pojecie wzgledne dla mnie bylo to okolo 6 lat legalnego palenia- bez ukrywania sie przed rodzicami i dziecmi... taaak bo przeszlam na tzw w wieku 33 lat/stara i glupia, ale to inna bajka:)/.
Nie pale od prawie roku dokladnie 1 marca mam rocznice a moj sposob na rzucenie palenia to rezonans biomagnetyczny :) takie wiecie hokus-pokus:).
Decydujac sie na to nie wierzylam , ze podziala ale.... budzac sie nastepnego dnia, gdy jeszcze mialam zamkniete oczy i mysle.... NIE CZUJE ZE MUSZE ZAPALIC!!!!
Kazdy naprawde nalogowy palacz zna chyba to uczucie ,ta pierwsza mysl ZAPALIC!! GDZIE TE PAPIEROSY!! A tego nastepnego ranka spokoj zadne takie....
Balam sie troche wypic kawe rano ... wiadomo paierosek do kawusi musi byc toz to jak sniadanie:)i wiecie co... znowu nic...zero glodu nikotynowego.
Powiem tak teraz jestem wstanie zrozumiec narkomana ze ON MUSI!!tez musialam zapalic...a teraz nawet przy najbardziej zakrapianej imprezie fajki mnie nie ruszaja, mam takie uczucie jak bym nigdy w zyciu nie palila... owszem probowalam zapalic ale.... niepotrafilam sie zaciagnac stawal mi dym w gardle i nie pojdzie dalej. Smieje sie ze , przeprogramowali mi mozg:)i wiem jedno nie siegne po to gowno wiecej ... nie warto:)
A co do innych metod - plasterkow, tabletek,silnej woli -na mnie nie dzialaly zawsze wracalam... wiecie co kosztowalo mnie to 50 PLN NAJLEPIEJ WYDANE 50 PLN W MOIM ZYCIU...
ZYCZE WSZYSTKIM CHCACYM TAKIEGO SUKCESU JAKI MAM JA :)
smalltka

Autor: 3Gfun , Data wysłania: 2011-02-08

Istnieje zdecydowanie lepsza metoda na rzucenie palenia. Ja paliłem ponad 12 lat, rzuciłem 9 miesięcy temu i co więcej nawet pare razy brałem "buszka" i NIC. Nie ciągnie mnie już wcale. Ja przy rzucaniu palenia postanowiłem wypróbować elektroniczne papierosy. Pierwszego dnia paliłem e-papierosa non stop i ograniczyłem się do ok. 15 normalnych fajek (z 25), drugiego dnia ok. 7 normalnych i elektroniczny, trzeciego dnia 2 lub 3 zwykłe i elektroniczny. Przez kilka kolejnych dni elektroniczny non stop aż do obrzydzenia. A po jakichś dwoch tygodniach coraz mniej paliłem, po dwóch miesiącach prawie wcale aż się ten e-papieros zepsuł i nawet nie chciało mi się reklamować na gwarancji bo za daleko. Po prostu już nie pale. Parokrotnie się zaciągałem od tego czasu i sam się dziwię jak ja mogłem to palić. Polecam tą metodę choćby dlatego że jest mało "bolesna" - warunek: trzeba CHCIEĆ rzucić

Autor: janosik , Data wysłania: 2011-03-17

jak rzucić? po prostu...nie palić dzień po dniu!. Paliłem 40lat, przestałem ...od razu, bez żadnych postanowień, ot tak sobie , powiedziałem "dosyć" i nie palę.
Myślę że wszystko odbywa się w głowie palacza. Palacz boi się na zapas,...... co zrobi z forsą która mu zostanie? albo, ....oni palą a ja.....gorszy?
Żona nie żałowała mi seksu, też pomagało, po miesiącu miałem i jednego i drugiego dosyć! Mam na myśli i żonę i sex. Papierosy nie istniały, mogłem bez nich żyć normalnie. Nie wiem czy to jest normalne, ale ja normalny jestem na pewno, nie palę i to jest dowód na to.

Autor: Jagna , Data wysłania: 2011-03-19

Witam i dziękuję za interesujący opis.Kaźdy nałogowy palacz ma problemy z rzuceniem palenia.Paliłam ponad ćwierć wieku i wielokrotnie rzucałam ze względu na ciążę.Potem znów wracałam do nałogu aż wreszcie postanowiłam rzucić definitywnie.To dopiero 4-y miesiące odkąd nie palę ale wreszcie udało się.Początki były bardzo trudne; dopadały mnie różne dolegliwości.Myślałam,że oszaleję z powodu nie palenia, nie wspomagałam się żadnymi specyfikami podobnymi do nikotyny.Moim zdaniem to wyłudzanie kasy od ludzi..Zaczęłam odwiedzać lekarzy o różnej specjalizacji,ponieważ nie wiedziałam,że z tego powodu mogę mieć skutki uboczne; jak duszność,zalegania w gardle,bóle głowy,lęki tzw.depresja.Istny HORROR,teraz powoli maleją opisane dolegliwości; to co ja przeżyłam to nie życzę nikomu.

Autor: marceeN , Data wysłania: 2011-03-28

Ja powiem wam jedno, palę od 6 lat, zaczynając tak jak np mój tata, w młodzieńczym wieku, mianowicie 13 lat. Wydawać może to się śmieszne, że tak młoda osoba wypowiada się na temat tego nałogu, ale cóż, wobec papierosów praktycznie wszyscy jesteśmy równi. Nie mam zamiaru rozpisywać się odnośnie moich nieudolnych prób rzucenia palenia w przeszłości, lecz powiem tylko, że potrafiłem wypalić ponad paczkę dziennie. Bywały momenty, że cygaretka smakowała mi niesamowicie, i mogłem wypalić kilka papierosów na raz.
Apeluję tylko o to, byście wszyscy rzucili palenie. To jest możliwe. Najgorsza będzie walka z przyzwyczajeniami, bo z braku zajęć człowiek nie ma po prostu co zrobić z rękami. To jest straszne, ale do przejścia. Jeżeli brak silnej woli was demotywuje, to ze względów zdrowotnych- pomyślcie jak wyglądają płuca palacza, który trwa w nałogu 10-15-20 lat? jak skóra na twarzy? człowiek starzeje się w kilka chwil. Jeśli te argumenty nie pomogą, to niech stan konta na was zadziała-a jak to nie pomoże, to pomyślcie jak zaimponujecie znajomym gdy powiecie do kolegi lub koleżanki- słuchaj, paliłem 10 lat, i rzuciłem z dnia na dzień, ot tak

Autor: Iva Diva , Data wysłania: 2011-04-10

mam 13 lat i pale już rok. Myślę ze warto rzucić palenie, bo szkodzi zdrowiu. Trenuje basketball. Palenie szkodzi szczególnie dla sportowca. Jak przebiegniesz 5km to masz zadyszkę i się bardzo ciężko biega.Sama sprawdziłam, jak działa tytoń na sportowca organizm.

Autor: aniś , Data wysłania: 2011-05-06

Do plastrów przyzwyczaiłam się i traktuję je jak zamiennik papierosów, gdy przestają wystarczać wracam do palenia. Plastry skutecznie pozwalają funkcjonować bez papierosów pod warunkiem odpowiedniego przygotowania się do nowego rozdziału w swoim życiu. Czasami wydają się nie działać. Podoba mi się jedno zdanie, o tym że papierosy są egoistyczne, smakują tylko sobą i zabijają wszystkie subtelności.

Autor: Anonimowy :DD , Data wysłania: 2011-05-12

Zaczełem palić w wieku 15 lat. :) Paliłem 14 lat a teraz nie palę już około roku tez bez gum i plastrów. Troszkę ciągnie ale daje rade. :)

Autor: jula , Data wysłania: 2011-05-14

brawo pani kasiu.

Autor: zanciaax3 , Data wysłania: 2011-07-28

Ja próbowałam rzucic palenie dwa razy , za drugim razem odnioslam sukces :))
Nie potrzebowałam żadnych gum ani plastrów. Ale za to jadłam dużo miętowych landrynek i do tego 2 lub 3 paczki słonecznika dziennie :)
Paliłam 6 lat , nie pale juz 2 lata i jest mi o wiele lepiej , nie lubię jak ktoś w moim otoczeniu pali poprostu odchodze od nich :)
Pozdrawiam :)

Autor: Kuba , Data wysłania: 2011-10-11

Aby rzucić palenie, osobiście polecam obejrzeć film pod tytułem
"RZUĆ PALENIE W CIĄGU GODZINY".
20 lipca br. w godzinach porannych, zanim zapaliłem pierwszego papierosa, obejrzałem ten film i już nie zdążyłem zapalić pierwszej fajki. Od tej pory nie palę do dziś (tj. prawie 3 miesiące). Były momenty małej ochoty na fajke, ale z tym sobie można poradzić. Nie wziąłem ani jednego dymka.
Polecam bardzo gorąco, należy jednak dokładnie wykonywać polecenia z filmu, gdyż opiera się on na autohipnozie dokonującej się w pełnym skupieniu pacjenta, poprzez medytację.

Autor: Inka , Data wysłania: 2011-10-24

Nie palę 19 miesięcy i 14 dni a dym papierosowy nadal mi pachnie...czasem aż smakuje...

Autor: adam , Data wysłania: 2011-11-06

Bardzo fajny tekst. Tak bardzo sie ciesze, ze Ci sie udalo. Ja rzucilem godzine temu, po prawie 20 latach palenia. Nie zamierzam niczego 'stosowac'. Juz prawie zaczynam sie cieszyc wolnoscia :) Przyszlo mi do glowy zalozyc tez bloga (nie-palacy.blog.onet.pl)... z tego co czytalem mialas jedynie jakis metaliczny posmak w ustach, ja sie nieco obawiam wiekszych problemow...

Autor: Dawid , Data wysłania: 2011-11-13

Ja pale co prawda od trzech lat czyli nie tak dużo, ale i tak gdy nie mam papierosa to mnie zaczyna skręcać. Po przeczytaniu Twojego "pamietnika z wakacji"
postanowiłem także sie przełamac i rzucić palenie raz na zawsze. Mam dopiero 18 lat zaczołem palić pod koniec klasy trzeciej gimnazjum i ciągłem to aż do teraz. Dużo moich znajomych pali i też raczej nie będe miał żadnego wsparcia co do rzucenia mojego nałogu. Ale ten Twój pamietnik pobudził we mnie dużą chęć do pozbycia sie nałogu.Mam nadzieje że mi sie to uda...

Autor: melekmonika , Data wysłania: 2012-01-05

wow

Ja zamierzam rzucic..mam plastry..leza juz od tygodnia w szafce.. Ale mam jeszcze wagonik papierosow.. poza tym... jestem z osoba,ktora mnie wykancza psychicznie...denerwuje,,sama z siebie,.przydaloby sie gdzies pojechac samemu..ale o tym sobie moge pomaryc.. samej mnie nie pusci..ehhh... jak zabije swojego faceta,to poczytacie o mnie w gazetach.. Powodem bedzie - rzucanie palenia !!!

Autor: krzyzyk , Data wysłania: 2012-01-06

BRAWO !! Gratuluje tym tórym udało się żucić to okropne świństwo :) :)

Autor: taka jedna , Data wysłania: 2012-01-12

A ja nie pale drugi dzien.... tez mam sie czym chwalic co?? Nie mam zadnych wspomagaczy, a palic bardzo lubilam i nie przeszkadzalo mi ze moje wlosy, ubranie, palce smierdza nikotyna. Wiec dlaczego nie pale?? Nie stac mnie na to i tyle, i jezeli wytrzymam a bardzo tego pragne bede z siebie bardzo, bardzo dumna.

Autor: Jagna , Data wysłania: 2012-01-22

Paliłam ponad 25 lat,po wielu próbach w rzucaniu palenia wreszcie się udało.Nie używałam żadnych substytutów.Przeczytałam książkę Allen Carra.Dziś nie palę od 14-u miesięcy.Mimo upływu czasu to nadal myślę o papierosie.Muszę bardzo uważać,żeby nie skusić się na tego jednego dymka.Nałogowcem będę do końca życia - nietety.Wszystkim wzmagającym się z rzuceniem palenia życzę wytrwałości i dużo silnej woli.Każdy dzień BP. należy do zwycięstwa i zasługuje na uznanie.Życzę powodzenia.

Autor: mario , Data wysłania: 2012-02-06

Gratuluje wygranej bitwy bo wojna cały czas trwa. Zacząłem palić mając 23 lata do dziś czyli 12 lat ciągle pale a próbowałem rzucić ze cztery razy . Największy sukces to 1 rok bez fajek i ze smutkiem stwierdzam że, niestety jedna chwila słabości i powróciłem do nałogu . Po tak świetnym artykule jestem chyba gotowy spróbować jeszcze raz . Pozdrawiam

Autor: pauli2222 , Data wysłania: 2012-02-11

Podziwiam!!! mam podobnego kota i nawet chiciałam ukraść Twój pomysł, ale jeszcze nie jestem zdecydowana. Ja palę od 7 lat i przymierzam sie do tego by rzucić ze względu na pieniązki i swoje zdrowie. Jedynymi sukcesami jakimi mogę się podzielić to to, że moi rodzice nie palą. Tata nie pali od 6 lat-dał mi słowo honoru, a dla mojego taty jest ważniejsze niż wszystko! Mama nie pali od 3 rzuciła jak tata pojechał do sanatorium :D. Teraz kolej na mnie!

Autor: Andrzej , Data wysłania: 2012-02-12

Nie ma czegoś takiego jak idealny i 100% sposób na rzucenie palenia.
Ja paliłem 20 lat, nie palę od 3. Nie ma takiej tabletki, preparatu czy plastrów które pozwolą rzucić. Jeśli sam człowiek nie będzie tego chciał tak naprawdę, to nigdy nie pozbędzie się tej trucizny. Jak już pisałem mija 3 rok jak nie palę ale prawie nie ma dnia w którym nie chciałbym sobie zapalić. Mimo świadomości smrodu, utraty zdrowia swojego i osób postronnych nadal z "przyjemnością" puściłbym dymka. Ale postanowiłem, że już nigdy nie dotknę papierosa, to jest świadoma decyzja nie wspomagana niczym, tylko i wyłącznie własnym postanowieniem. Więc jeśli chcecie mieć jakąkolwiek szansę na rzucenie to musicie być pewni tej decyzji i niczym sobie nie pomagać. Powodzenia.

Autor: larrysa , Data wysłania: 2012-02-20

ja własnie dzis mam 1 dzien próby,bez wspomagaczy i z palaczami w domu :(

Autor: bambo225 , Data wysłania: 2012-02-28

Witam ja nie palę 516 dni i tak jak Andrzej napisał
nie palę ale prawie nie ma dnia w którym nie chciałbym sobie zapalić. Mimo świadomości smrodu, utraty zdrowia swojego i osób postronnych nadal z "przyjemnością" puściłbym dymka. Ale postanowiłem, że już nigdy nie dotknę papierosa, to jest świadoma decyzja nie wspomagana niczym, tylko i wyłącznie własnym postanowieniem.

Czemu ciągle mi się chce palić, codziennie pomyślę chociaż przez chwilę o papierosku… czy to kiedyś minie? Nie wyobrażam sobie całe życie czuć że czegoś nie moge mieć i ciągle o tym myśleć, do d**y…. Kto tak ma? Kto rzucił i po jakim czasie go nie korciło????

czasem też śnią mi się fajki że zapaliłem, z jednej strony czuję wtedy ulgę, że już koniec tego męczenia się bez fajek i ten pierwszy mach jest suuuuper , ale zaraz zaczynają się wyrzuty sumienia i wkurzanie się na siebie że co ja najlepszego zrobiłem, że wszystko na nic
to takie realne…myślę, że tak by to wyglądało w rzeczywistości, gdybym się złamał i zapalił,
na szczęście to tylko sen.
Pozdrawiam.
Ja używałem tabex Tabex UŁATWIA rozstanie się z papierosami,zmniejsza głód nikotynowy ale musi iść w parze z mocnym postanowieniem i silna wola zerwania nałogu. Inaczej szkoda kasy wydawać.
Szczerze... bez silnej woli to nawet święty Boże nie pomoże

Autor: SMALLUTKA , Data wysłania: 2012-03-13

witam ponownie, już tu pisałam pod tym samym nickiem rok temu...
Chciałam się pochwalić ,że ja nie palę już 2 lata-minęło 1 marca :).
Przez ten rok ANI RAZU nie pomyslałam nie wspominając o jakimś buszku ... nic kompletnie. Do tej pory jak opowiadam o moim sposobie rzucenia nałogu są różne reakcje... nawet ktoś to określił . a ja na to zwał jak zwał :) ważne,że NIE PALĘ !!! wytrwałości wszystkim w niepaleniu :)

Autor: Kaśka , Data wysłania: 2012-03-31

Witam wszystkich.Trafiłam na ten artykuł,treścią jest bardzo podobny do mnie.Paliłam ponad 30 lat i 1 1/2 paczki dziennie,w nerwach czy przy alkoholu więcej.Próbowałam,próbowałam i nic.Któregoś dnia a był to 13.Luty,rano kupiłam plastry tak bez przekonania i poszłam do chirurga stomatologicznego.Do godz.13 jeszcze paliłam,nie mogłam jeść przez dwie godz.Wróciłam do domu nakleiłam plastry.Ku mojemu zaskoczeniu,zapomniałam o paleniu.Do opakowania dołączone są gry,żeby czymś się zająć.Piłam dużo wody,często i długo starałam się być na powietrzu,żeby nie przybrać nadmiernie na wadze.Ja przytyłam 5 kg.Pomaga bycie z dala od palących.Nie palę 5 rok i wcale tego nie planowałam,byłam przekonana,że mi się nie uda.Wszystkim powodzenia.Plastry pomagają.

Autor: Gusia , Data wysłania: 2012-11-06

Witam wszystkich.
Jak Wam idzie, dalej nie palicie? Czy może ktoś się jednak złamał?
Ja paliłam ok 7 lat i teraz rzucam. Nie palę już miesiąc - jak na mnie to bardzo, bardzo długo ponieważ zawsze próby rzucania kończyły się po około 2 dniach.
Nie czuję wcale potrzeby zapalenia, bardziej z przyzwyczajenia- nie mam co z rękami zrobić:)
Życzę wszystkim wytrwałości!:)

Autor: Gośka52 , Data wysłania: 2013-02-14

Witam Wszystkich,

Ja paliłam ponad 30 lat !!! Rzuciłam palenie 17.11.2011r. Paliłam dwie, trzy paczki dziennie. Wstawałam kilka razy w nocy żeby zapalić. Teraz po 15-tu miesiącach czuje się najszczęśliwsza na świecie, że wreszcie uwolniłam się z tak wielkiej niewoli, zawsze twierdziłam, że nie jestem w stanie pozbyć się tego nałogu.
W pażdzierniku spędziłam cudowne dwutygodniowe wakacje w Turcji z partnerem i jeszcze dużo zostało z zaoszczędzonych pieniążków, na wiosne wybieram się do Egiptu. Warto było rzucić to głupie palenie !!!
Pozdrawiam wszystkich

Autor: Stachu , Data wysłania: 2013-05-09

A ja napiszę tak: Cały "cielęcy wiek" przeżyłem dzielnie,bez papierosa,choć grałem w zespole,towarzystwo,imprezy,alkohol... zacząłem palić gdy skończyłem lat...20 i paliłem ich 13. Ostatnich kilka lat paliłem Golden Americany - wtedy najmocniejsze papierosy z filtrem pod tą szerokością geograficzną - dwie paczki dziennie (po 25 szt. w paczce) a w przypadku jakiejś dłuższej "nasiadówki" jeszcze jedną dodatkowo...czyli 75 szt. Ale co jeszcze ważniejsze: ZAWSZE paliłem "całą duszą" głęboko się zaciągając. Mam jeszcze (głęboko schowany w szafie,przed córkami,film z Sylwestra)gdzie widać JAK można wypalić papierosa,jak się zaciągać! A w taki sposób wypalałem niemal każdego papierosa w swoim życiu a zmieniała się tylko ich moc. Kochałem palić! ... jak na razie tekst zrozumiały,prawda?
To zrozumcie i dalszy ciąg. Pewnego dnia wpadła mi w ręce książka ... o żywieniu,o diecie – dokładnie rzecz biorąc. Był w niej rozdział nt. Szkodliwości niektórych substancji,m.in. nikotyny – czym jest,jak działa,co powoduje...nie więcej niż jedna strona. A były to czasy „przed google.pl” – dokładnie 1993. TO MI WYSTARCZYŁO! Pamiętam,że przywiazłem sobie z Duty Free Shop Golden Americany, kilka sztang, to chyba w tym czasie właśnie papierosy były najtańsze w historii Europy,więc nie chodziło o oszczędności,czy pieniądze – pracowałem na Zachodzie i było mnie stać - i na dużo droższe nawet. Papierosy ciągle były w zasięgu ręku, na półce nad biórkiem, gdzie stał PC i obok 6-pak dobrego, austriackiego piwka – tak było codziennie. Aż wreszcie,któregoś wieczora powiedziałem sobie BASTA! Ja SAM!
Bez powodu z zewnątrz – lekarz,rodzina,czy tp. Zrobiło mi sie wstyd,że to g...o nie dość,że mi szkodzi to jeszcze mną rządzi - po prostu tak! Rozpoczęta sztanga papierosów leżała na swoim miejscu nad biórkiem,w zasięgu ręki,przez ponad pół roku jeszcze i wyczerpała się w taki sposób,że częstowałem nimi moich gości,którym np. własnie zabrakło. Mogli palić przy mnie,w moim mieszkaniu...i nic. Po trzech dniach zapomniałem,że 13 lat paliłem – jak smok!
Byłem wolny absolutnie – i Wam również życzę tego uczucia...jest wspaniałe! A wystarczyło tylko zrozumieć jak nieprawdopodobną głupotą jest palić papierosy. Teraz sie tego wstydzę – po prostu wstydzę. Wystarczy ti tylko zrozumieć – ale tak sercem! – ta tzw. siła charakteru przyjdzie wtedy sama. Palić lub nie – to TYLKO I WYŁĄCZNIE ! – sprawa psychiki i czy sie nad nią panuje. Teraz wiem, że tak naprawdę pali tylko ... idiota! I niech mi nikt nie mówi,że jest inaczej. Gdy to zrozumiesz sam przestaniesz palić i wcale nie będziesz cierpiał – jeśli sam się szanujesz,oczywiście. Wtedy tzw. silny charakter nie ma tu NIC do rzeczy! NIC A NIC! Mądry człowiek nie pali – powiedziałbym,gdybym kilku takich nie znał – mogę jednak powiedzieć,że są to ludzie wątpiący w swoja wartość – choć niesłusznie,to jednak w każdym z tych przypadków. Po prostu mają defekt polegający na błednej samoocenie – w kierunku samodołowania się...niestety i cząsto niesłusznie. Reasumując: człowiek głęboko i naprawdę mądry - nie pali! Niestety nie jest to „warunek wystarczający” bycia mądrym i sam jestem tego najlepszym przykładem...ale staram się! Nie palę juz od dwudziestu lat ale czasem „przygladam się” ludziom,którzy palą – na zasadzie „dlaczego ty palisz,człowieku?”
Zwłaszcza,gdy spotykam kogoś,kto jawi się,czy uchodzi za kogoś mądrego,wartościowego...
I ZAWSZE,po lepszym poznaniu,znajduję w nim jakiś „defekt” w psychice – zawsze!
Możecie być pewni,że jeśli ktoś pali,tzn. „coś jest z nim nie tak”.

Jedno jeszcze tylko dopowiem: jeśli niestety już palicie,to rzucać palenie trzeba mądrze! Nie każdemu „wolno” rzucić palenie tak jak rzuciłem ja – natychmiast. Mnie też „nie było wolno” więc sie do tego nie przygotowałem – a można było bardzo łatwo – więc niedługo po tym wpadłem w chroniczne zapalenie jelita grubego i cierpiałem na to latami. I choć w literaturze napisano,że jest to nieuleczalne (Colitis ulcerosa,czy Morbus Crohn) ja jestem tu być może wyjątkiem – wyzdrowiałem.
O co chodzi w tym przygotowaniu? Jak u mnie: wystarczyłoby po prostu ... biegać. Dwa, trzy razy dziennie - po prostu sie przebiec, 10-15 minut,po schodach,góra-dół. Śmieszne? Ani trochę! Nikotyna jest alkaloidem (podobnie jak narkotyki) i po tak długim i intensywnym paleniu, przejąła kontrolę nad perystaltyka jelit. Gdy jej zabraknie – ta ustaje. Wtedy – zanim organizm ponownie przejmie tę funkcję – trzeba ją „naśladować” i reanimować przez sam własny organizm. Wystarczy kilka tygodni. Zresztą może to „pokazać” naszemu organizmowi jak ważny dla niego jest ruch. A jeszcze świeże powietrze! Gdy to zauważycie rozpoczniecie inne,i o choć troche lepsze życie – a przynajmniej macie na to duże szanse.

Wybaczcie,ale nie mam czasu na więcej. Po prostu trafiłem na Wasz portal,poczytałem...i szlag mnie trafił! Jak można wypisywać takie bzdury?! „gratuluję,że udało Ci sie rzucić ten paskudny nałóg! Ja rzucałem tyle razy i nic...” TO CHORE! WSZYSTKO jest w Was – w makówie! Ot,co. Weźcie sie za siebie i przestańcie jęczeć!
Pozdrawiam,Stachu.

P.S. dlaczego nie ma tu korekcji błędów tekstu wklejanego? Przepraszam więc za moje.

Autor: baba , Data wysłania: 2014-05-30

Chyba nikt nie wspomniał /może nie czytałam dokladnie/o raku płuc.Palilam od 17 roku życia do 50.Nie pale 12 lat.Paliłam duzo,byłam namiętną palaczka,nie wyobrazałam sobie dnia bez papierosa.Udało mi sie!Przez 18 lat nie robiłam rtg płuc ,bo nie miałam zadnych podejrzanych objawow-żadnych!!!!!Chciałam pojechac do sanatorium i ...cienie na płucu.Szpital ,badania tomografia-guz .Szczęscie w nieszczęsciu że operacyjny.W ciągu miesiąca od diagnozy, usunięcie płata płuca.Wynik- złosliwy , bez żanych przerzutów do węzłow .Usunięty w samą pore,mala złosliwośc.Zyje i mam nadzieję.że jeszcze dlugo bede cieszyc się życiem.Warto rzucic palenie-moj guz był typowo papierosowy!

>

Skomentuj:









CAPTCHA Image
Trudno odczytać? Przeładuj obrazek!

Pola oznaczone * są obowiązkowe.

Dodając komentarz zgadzasz się na Regulamin Publikacji Komentarzy.